Caine
Rozdział 1
Caine’a jak co ranka obudziła gosposia.
Siedmiolatek otworzył leniwie oczy i uśmiechnął się do kobiety.
- Dzień dobry, maluchu- przywitała się z nim
kobieta.
- Dzień dobry- podniósł się do pozycji
siedzącej.- Która godzina?- zegar wiszący na jego ścianie był teraz całkowicie
zbędny. Dopiero za parę tygodni miał wziąć się za odczytywanie godzin.
- Wpół do ósmej. Wstawaj już i idź się
oporządź, a ja w między czasie pójdę zrobić śniadanie, ale najpierw spróbuję
dobudzić twojego starszego brata- zachichotał. Kellin miał dwanaście lat, był
zbuntowany, a czasami zachowywał się gorzej niż swój młodszy brat. Caine zwlókł
się z łóżka po czym pobiegł do łazienki. Tam dokładnie wyszczotkował zęby i
ubrał się jeansy i świetnie dopasowaną koszulę od znanego projektanta. Przez
chwilę obserwował się w lustrze. Poczuł ukłucie zazdrości. Z jednej strony
chciał nosić ubrania takie jak jego rówieśnicy, czyli kolorowe koszulki z
wesołymi nadrukami i do tego dresy, a z drugiej chciał ubierać się dojrzalej,
ale buntowniczo jak to robił jego starszy brat. Jednak w jego przypadku to nie
było możliwe. Nie był nawet nastolatkiem i chciał uniknąć ostrych sprzeczek z
rodzicami, którzy i tak rzadko bywali w domu. Po zakończonej toalecie zbiegł na
dół do jadalni gdzie czekały na niego świeżo zrobione naleśniki. Martha była
świetną kucharką. Jedzenie z jego talerza zniknęło w parę minut. W
pomieszczeniu pojawił się Kellin. Miał na sobie czarne spodnie i przyduży
sweter, który wziął kiedyś od dziadka, gdyż tamten go już nie potrzebował. Kosmyki
jego czarnych włosów opadały mu niesfornie na czoło, a niektóre wchodziły do
oczu. Przechodząc, poczochrał brata po głowie i zajął swoje miejsce przy stole.
Odebrał swój posiłek od Marthy. Zanim jednak wziął się za jedzenie zmierzył
brata od stóp po czubek głowy, a dopiero potem z rozczarowaniem zaczął
spożywać. Caine’owi zrobiło się smutno. Zależało mu bardzo na opinii starszego
brata. Można powiedzieć, że był dla niego autorytetem.
- Co będziesz robił jak ja będę miał lekcję z
panią Oliver?- zapytał młodszy. Pani Oliver była ich prywatną nauczycielką.
Rodzice uznali, że chłopcy nie będę chodzić do szkoły z innymi dziećmi, bo to
może mieć na nich zły wpływ.
- Pobrzdąkam coś sobie na gitarze, może
napiszę jakiś tekst…- wzruszył ramionami- Kellin marzył, żeby kiedyś zostać
gwiazdą rocka. Plusem posiadania dzianych rodziców jest to, że kupią ci
wszystko co chcesz, a Kellin potrzebował dużo instrumentów, a także innych
gadżetów związanych z muzyką. Kwadrans później pojawiła się pani Oliver. Wraz z
Caine’m usiedli w jego pokoju. Dzisiejsza lekcja była o literkach M,N, O oraz o
mnożeniu liczb do 10 przez 7 . Dwie godziny nauki szybko minęły dla malca.
Lubił się uczyć. O 10 pani Oliver poszła do pokoju Kellin’a, a Caine zbiegł na
dół. Martha była zajęta przygotowaniem obiadu, więc był zdany tylko na siebie.
Chwycił piłkę ( która była oczywiście taka sama jaką grali zawodowcy) i wyszedł
przed dom. Nie był wielkim fanem sportu, ale jak na jesień była ładna pogoda i
szkoda było zmarnować taką okazje. Zaczął od żonglerek. Niestety na razie umiał
zrobić maksymalnie pięć. Jego brat potrafił znacznie więcej, ale jednak była
niby różnica pięciu lat. Caine liczył, że w tym wieku będzie równie dobry co
Kellin. Następnie przeszedł do kopania piłki w murek. Kopał raz za razem i
bardzo dobrze mu szło. Pech chciał jednak, żeby jego dobra passa skończyła się
szybciej niż myślał. Caine kopnął piłkę pod złym kątem, a ta zaczęła turlać się
w stronę ulicy. Chłopiec nie przemyślawszy pobiegł za nią. Piłka turlała się
dalej i wyleciała na ulice. Siedmiolatek cały czas leciał za nią i nie zauważył
ciężarówki, która jechała zbyt szybko, żeby na czas zahamować. Caine odbił się
od maski pojazdu i poszybował kilkanaście metrów dalej. Upadł ze straszliwym
trzaskiem. Słyszał krzyki, wyzwiska i wołanie go po imieniu. Nie miał jednak
siły, żeby chociaż otworzyć oczy. Czuł ogromny ból. Wydawało się, ze stracił
przytomność jednak tam gdzie się przeniósł było bardzo realne. Z jednej strony
było strasznie ciemno, a z drugiej bardzo jasno. W jednym miejscu te dwie
strony spotykały się. Słyszał głosy, które mówiły : „wybierz światło”, a także
„wybierz ciemność”. Głosy stawały się coraz głośniejsze, a on coraz bardziej
się bał. Nie przepadał zbytnio za tym jak było ciemno, więc wychlipał:
- Wybieram światło- i wtedy jego życie miało
zmienić się na dobre.
--------------
Witam w pierwszym rozdziale, mam nadzieję, że się podoba. Zdjęcia będę przedstawiały naszych bohaterów jako starszych, ponieważ trudno znaleźć ich zdjęcia jako dzieci. Proszę o komentarze, nn pojawi się do środy.
Caine jako dziecko :) To strasznie słodkie :)
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
Dominika
Mały Caine <3 Świetne <33
OdpowiedzUsuń