niedziela, 9 sierpnia 2015

Caine|Rozdział 1






Caine

Rozdział 1

Caine’a jak co ranka obudziła gosposia. Siedmiolatek otworzył leniwie oczy i uśmiechnął się do kobiety.
- Dzień dobry, maluchu- przywitała się z nim kobieta.
- Dzień dobry- podniósł się do pozycji siedzącej.- Która godzina?- zegar wiszący na jego ścianie był teraz całkowicie zbędny. Dopiero za parę tygodni miał wziąć się za odczytywanie godzin.
- Wpół do ósmej. Wstawaj już i idź się oporządź, a ja w między czasie pójdę zrobić śniadanie, ale najpierw spróbuję dobudzić twojego starszego brata- zachichotał. Kellin miał dwanaście lat, był zbuntowany, a czasami zachowywał się gorzej niż swój młodszy brat. Caine zwlókł się z łóżka po czym pobiegł do łazienki. Tam dokładnie wyszczotkował zęby i ubrał się jeansy i świetnie dopasowaną koszulę od znanego projektanta. Przez chwilę obserwował się w lustrze. Poczuł ukłucie zazdrości. Z jednej strony chciał nosić ubrania takie jak jego rówieśnicy, czyli kolorowe koszulki z wesołymi nadrukami i do tego dresy, a z drugiej chciał ubierać się dojrzalej, ale buntowniczo jak to robił jego starszy brat. Jednak w jego przypadku to nie było możliwe. Nie był nawet nastolatkiem i chciał uniknąć ostrych sprzeczek z rodzicami, którzy i tak rzadko bywali w domu. Po zakończonej toalecie zbiegł na dół do jadalni gdzie czekały na niego świeżo zrobione naleśniki. Martha była świetną kucharką. Jedzenie z jego talerza zniknęło w parę minut. W pomieszczeniu pojawił się Kellin. Miał na sobie czarne spodnie i przyduży sweter, który wziął kiedyś od dziadka, gdyż tamten go już nie potrzebował. Kosmyki jego czarnych włosów opadały mu niesfornie na czoło, a niektóre wchodziły do oczu. Przechodząc, poczochrał brata po głowie i zajął swoje miejsce przy stole. Odebrał swój posiłek od Marthy. Zanim jednak wziął się za jedzenie zmierzył brata od stóp po czubek głowy, a dopiero potem z rozczarowaniem zaczął spożywać. Caine’owi zrobiło się smutno. Zależało mu bardzo na opinii starszego brata. Można powiedzieć, że był dla niego autorytetem.
- Co będziesz robił jak ja będę miał lekcję z panią Oliver?- zapytał młodszy. Pani Oliver była ich prywatną nauczycielką. Rodzice uznali, że chłopcy nie będę chodzić do szkoły z innymi dziećmi, bo to może mieć na nich zły wpływ.
- Pobrzdąkam coś sobie na gitarze, może napiszę jakiś tekst…- wzruszył ramionami- Kellin marzył, żeby kiedyś zostać gwiazdą rocka. Plusem posiadania dzianych rodziców jest to, że kupią ci wszystko co chcesz, a Kellin potrzebował dużo instrumentów, a także innych gadżetów związanych z muzyką. Kwadrans później pojawiła się pani Oliver. Wraz z Caine’m usiedli w jego pokoju. Dzisiejsza lekcja była o literkach M,N, O oraz o mnożeniu liczb do 10 przez 7 . Dwie godziny nauki szybko minęły dla malca. Lubił się uczyć. O 10 pani Oliver poszła do pokoju Kellin’a, a Caine zbiegł na dół. Martha była zajęta przygotowaniem obiadu, więc był zdany tylko na siebie. Chwycił piłkę ( która była oczywiście taka sama jaką grali zawodowcy) i wyszedł przed dom. Nie był wielkim fanem sportu, ale jak na jesień była ładna pogoda i szkoda było zmarnować taką okazje. Zaczął od żonglerek. Niestety na razie umiał zrobić maksymalnie pięć. Jego brat potrafił znacznie więcej, ale jednak była niby różnica pięciu lat. Caine liczył, że w tym wieku będzie równie dobry co Kellin. Następnie przeszedł do kopania piłki w murek. Kopał raz za razem i bardzo dobrze mu szło. Pech chciał jednak, żeby jego dobra passa skończyła się szybciej niż myślał. Caine kopnął piłkę pod złym kątem, a ta zaczęła turlać się w stronę ulicy. Chłopiec nie przemyślawszy pobiegł za nią. Piłka turlała się dalej i wyleciała na ulice. Siedmiolatek cały czas leciał za nią i nie zauważył ciężarówki, która jechała zbyt szybko, żeby na czas zahamować. Caine odbił się od maski pojazdu i poszybował kilkanaście metrów dalej. Upadł ze straszliwym trzaskiem. Słyszał krzyki, wyzwiska i wołanie go po imieniu. Nie miał jednak siły, żeby chociaż otworzyć oczy. Czuł ogromny ból. Wydawało się, ze stracił przytomność jednak tam gdzie się przeniósł było bardzo realne. Z jednej strony było strasznie ciemno, a z drugiej bardzo jasno. W jednym miejscu te dwie strony spotykały się. Słyszał głosy, które mówiły : „wybierz światło”, a także „wybierz ciemność”. Głosy stawały się coraz głośniejsze, a on coraz bardziej się bał. Nie przepadał zbytnio za tym jak było ciemno, więc wychlipał:
- Wybieram światło- i wtedy jego życie miało zmienić się na dobre.
--------------
Witam w pierwszym rozdziale, mam nadzieję, że się podoba. Zdjęcia będę przedstawiały naszych bohaterów jako starszych, ponieważ trudno znaleźć ich zdjęcia jako dzieci. Proszę o komentarze, nn pojawi się do środy. 

2 komentarze:

  1. Caine jako dziecko :) To strasznie słodkie :)
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.

    Dominika

    OdpowiedzUsuń