Rozdział 3
Luigi nie skłamał. Dwa miesiące po powrocie do
domu Caine’a, mężczyzna na nowo się pojawił. Chłopiec był w stanie już
samodzielnie chodzić, a jego ciało znów wyglądało jak kiedyś.
Był grudzień, było pełno śniegu, a Caine wraz
z gosposią i Kellin’em udali się na jedną z górek w Portland. Kellin wolał
jeździć na desce. Caine pozostał przy starych, dobrych sankach. Martha
przysiadła na jednym z pni i obserwowała jak dobrze się bawią. Jak zwykle
podjęli się wyścigów i jak zwykle Kellin wszystko wygrywał. Caine poczuł silną
potrzebę choć jednego zwycięstwa. Więc kiedy Martha znów powiedziała Start
chłopczyk jak najbardziej mógł rozpędził sanki. Na początku zyskał przewagę nad
bratem i potem udało mu się ją utrzymać. Niestety nie udało mu się zahamować w
miejscu gdzie znajdowała się meta i popędził jeszcze w dół, chociaż nie wolno
było tam zjeżdżać. Usłyszał krzyki, ale nie był w stanie nic zrobić. Z trudem
dojechał na sam dół w jednym kawałku.
Tam właśnie czekał na niego Luigi. Uśmiechnął
się ciepło do malca.
- To było dosyć ryzykowne- stwierdził. Mały
wzruszył ramionami, chociaż tak naprawdę dalej był przerażony.- Chciałbym ci
przedstawić parę osób i nauczyć cię czegoś. Czy możemy pojechać do mojego domu?
- No nie wiem . Moja gosposia i mój brat będą
się martwić i mogą mieć tarapaty jeśli nie wrócę… - mężczyzna ponownie się
uśmiechnął.
- Cieszę się, że jesteś odpowiedzialny i
rozważny. Mam propozycję. O północy przyjdę po ciebie i kiedy wszyscy będą
spali pokaże ci to co chce ci pokazać. Umowa stoi?
- Stoi- uśmiechnął się Caine i dał się
odprowadzić Luigiem’u. Tam Martha i Kellin mocno go przytulili. Po takich
wrażeniach wrócili do domu na gorącą czekoladę.
***
O północy Luigi zapukał w szybę jego pokoju.
Malec zerwał się i otworzył starszemu. Tylko jak Luigi dostał się na pierwsze
piętro. Chłopiec zaraz potem dostał odpowiedź. Z pleców mężczyzny wyrastały
dwa, piękne skrzydła, które budziły podziw w młodym Turner’ze. Caine ubrał na
siebie gruby sweter i swoje kapcie.
- Czy nie będzie ci zimno?- zapytał Luigi.
- Nie powinno.
- Skoro tak twierdzisz, nie będę podważał
twojej decyzja.- podniósł chłopca- Trzymaj się mocno, nie chcemy żebyś spadł- i
zanim chłopiec zdążył zaprotestować wznieśli się w górę. Caine’owi ta scena
przypominała bajkę o Piotrusiu Panie, a zwłaszcza kiedy wylądowali przed ładnym
domem, a w środku zastali trójkę dzieci. Było tam dwóch chłopców i dziewczynka,
na oko w jego wieku. Niebieskooki szatyn od razu podszedł do niego, żeby się
przywitać. Blondyn wahał się, ale w ostateczności jego koleżanka złapała go za
rękę i uniemożliwiła mi wstanie.
- Jestem Louis- przedstawił się szatyn- To
Niall- wskazał na blondyna- A to zazdrośnica, Demi- dziewczynka posłała mu
złowrogie spojrzenie.
- Głupi jesteś- odparła.
- Uspokójcie się- przemówił Luigi. – Demi, proszę
idź na górę i połóż się spać. – skrzyżowała ręce na piersi.
- To niesprawiedliwe, że oni będą się uczyć
latać, a ja nie! – Caine otworzył ze zdziwienia usta. Naprawdę będą uczyć się
latać?
- Demi…- powiedział spokojnym głosem Luigi i
posłał jej karcące spojrzenie. Dziewczynka zrezygnowana poszła na górę.-
Ubierajcie się chłopcy, jedziemy. – i dwadzieścia minut później dojechali na
jedno z dalszych wzgórz. Caine’owi tam się podobało. Były piękne widoki i był
pewien, że rzadko kto tu przychodził. Luigi powiedział, że mają pomyśleć o
pojawieniu się skrzydeł. Chwilę później każdy z nich miał własną parę. To były
niesamowite. Caine cieszył się z tego, czuł się
w końcu lepszy od Kellin’a. Luigi przedstawił im krótki instruktaż na
temat latania. Godzinę później każdy z nich latał jak zawodowiec. Caine’owi
nawet nie przeszkadzał ziąb. Był najszczęśliwszym człowiekiem (aniołem) na
ziemi.
***
Przez kolejne lata życie Caine’a bardzo się
zmieniło. Zaprzyjaźnił się z Louis’em i Niall’em. Poznał pełno nowych aniołów,
stał się ich przywódcom i godnie wypełniał swoje obowiązki. Zyskał nowych
wrogów, głownie Harry’ego Styles’a, który był po przeciwnej stronie, ciemności.
W między czasie jego brat odszedł z zespołem i zostawił go samego, jego bliska
przyjaciółka odebrała sobie życie, a dziewczyna zostawiła do innego. Jednak
warto było wtedy cierpieć. Caine’owi wszystko zostało wynagrodzone kiedy poznał
Dianę. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Ich historia była pełna
łez, kłótni i krzyków, ale ostatecznie Caine zaznał spokoju i szczęścia.
Zrozumiał, że jest gotowy zrobić wszystko dla tych których kochał i nic poza nimi
się już dla niego nie liczyło.
---------------------------------
Koniec historii Caine'a. Następny bohater pojawi się w środę. Bardzo was proszę o pozostawienie komentarza.
Jejku ten rozdział był taki... słodki haha
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba!
Dominika
Jakie świetnie podsumowanie ;) Aż się wzruszyłam ;c Czekam na kolejną historię ;))
OdpowiedzUsuń