niedziela, 16 sierpnia 2015

Caine|Rozdział 3





Rozdział 3
Luigi nie skłamał. Dwa miesiące po powrocie do domu Caine’a, mężczyzna na nowo się pojawił. Chłopiec był w stanie już samodzielnie chodzić, a jego ciało znów wyglądało jak kiedyś.
Był grudzień, było pełno śniegu, a Caine wraz z gosposią i Kellin’em udali się na jedną z górek w Portland. Kellin wolał jeździć na desce. Caine pozostał przy starych, dobrych sankach. Martha przysiadła na jednym z pni i obserwowała jak dobrze się bawią. Jak zwykle podjęli się wyścigów i jak zwykle Kellin wszystko wygrywał. Caine poczuł silną potrzebę choć jednego zwycięstwa. Więc kiedy Martha znów powiedziała Start chłopczyk jak najbardziej mógł rozpędził sanki. Na początku zyskał przewagę nad bratem i potem udało mu się ją utrzymać. Niestety nie udało mu się zahamować w miejscu gdzie znajdowała się meta i popędził jeszcze w dół, chociaż nie wolno było tam zjeżdżać. Usłyszał krzyki, ale nie był w stanie nic zrobić. Z trudem dojechał na sam dół w jednym kawałku.
Tam właśnie czekał na niego Luigi. Uśmiechnął się ciepło do malca.
- To było dosyć ryzykowne- stwierdził. Mały wzruszył ramionami, chociaż tak naprawdę dalej był przerażony.- Chciałbym ci przedstawić parę osób i nauczyć cię czegoś. Czy możemy pojechać do mojego domu?
- No nie wiem . Moja gosposia i mój brat będą się martwić i mogą mieć tarapaty jeśli nie wrócę… - mężczyzna ponownie się uśmiechnął.
- Cieszę się, że jesteś odpowiedzialny i rozważny. Mam propozycję. O północy przyjdę po ciebie i kiedy wszyscy będą spali pokaże ci to co chce ci pokazać. Umowa stoi?
- Stoi- uśmiechnął się Caine i dał się odprowadzić Luigiem’u. Tam Martha i Kellin mocno go przytulili. Po takich wrażeniach wrócili do domu na gorącą czekoladę.
                                                             ***
O północy Luigi zapukał w szybę jego pokoju. Malec zerwał się i otworzył starszemu. Tylko jak Luigi dostał się na pierwsze piętro. Chłopiec zaraz potem dostał odpowiedź. Z pleców mężczyzny wyrastały dwa, piękne skrzydła, które budziły podziw w młodym Turner’ze. Caine ubrał na siebie gruby sweter i swoje kapcie.
- Czy nie będzie ci zimno?- zapytał Luigi.
- Nie powinno.
- Skoro tak twierdzisz, nie będę podważał twojej decyzja.- podniósł chłopca- Trzymaj się mocno, nie chcemy żebyś spadł- i zanim chłopiec zdążył zaprotestować wznieśli się w górę. Caine’owi ta scena przypominała bajkę o Piotrusiu Panie, a zwłaszcza kiedy wylądowali przed ładnym domem, a w środku zastali trójkę dzieci. Było tam dwóch chłopców i dziewczynka, na oko w jego wieku. Niebieskooki szatyn od razu podszedł do niego, żeby się przywitać. Blondyn wahał się, ale w ostateczności jego koleżanka złapała go za rękę i uniemożliwiła mi wstanie.
- Jestem Louis- przedstawił się szatyn- To Niall- wskazał na blondyna- A to zazdrośnica, Demi- dziewczynka posłała mu złowrogie spojrzenie.
- Głupi jesteś- odparła.
- Uspokójcie się- przemówił Luigi. – Demi, proszę idź na górę i połóż się spać. – skrzyżowała ręce na piersi.
- To niesprawiedliwe, że oni będą się uczyć latać, a ja nie! – Caine otworzył ze zdziwienia usta. Naprawdę będą uczyć się latać?
- Demi…- powiedział spokojnym głosem Luigi i posłał jej karcące spojrzenie. Dziewczynka zrezygnowana poszła na górę.- Ubierajcie się chłopcy, jedziemy. – i dwadzieścia minut później dojechali na jedno z dalszych wzgórz. Caine’owi tam się podobało. Były piękne widoki i był pewien, że rzadko kto tu przychodził. Luigi powiedział, że mają pomyśleć o pojawieniu się skrzydeł. Chwilę później każdy z nich miał własną parę. To były niesamowite. Caine cieszył się z tego, czuł się  w końcu lepszy od Kellin’a. Luigi przedstawił im krótki instruktaż na temat latania. Godzinę później każdy z nich latał jak zawodowiec. Caine’owi nawet nie przeszkadzał ziąb. Był najszczęśliwszym człowiekiem (aniołem) na ziemi.
                                                            ***
Przez kolejne lata życie Caine’a bardzo się zmieniło. Zaprzyjaźnił się z Louis’em i Niall’em. Poznał pełno nowych aniołów, stał się ich przywódcom i godnie wypełniał swoje obowiązki. Zyskał nowych wrogów, głownie Harry’ego Styles’a, który był po przeciwnej stronie, ciemności. W między czasie jego brat odszedł z zespołem i zostawił go samego, jego bliska przyjaciółka odebrała sobie życie, a dziewczyna zostawiła do innego. Jednak warto było wtedy cierpieć. Caine’owi wszystko zostało wynagrodzone kiedy poznał Dianę. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Ich historia była pełna łez, kłótni i krzyków, ale ostatecznie Caine zaznał spokoju i szczęścia. Zrozumiał, że jest gotowy zrobić wszystko dla tych których kochał i nic poza nimi się już dla niego nie liczyło.
 ---------------------------------
Koniec historii Caine'a. Następny bohater pojawi się w środę. Bardzo was proszę o pozostawienie komentarza. 

2 komentarze:

  1. Jejku ten rozdział był taki... słodki haha
    Bardzo mi się podoba!

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie świetnie podsumowanie ;) Aż się wzruszyłam ;c Czekam na kolejną historię ;))

    OdpowiedzUsuń