sobota, 5 września 2015

Zayn|Rozdział 1




Zayn| Rozdział 1
- Thalia, mogłabyś się pospieszyć z łaski swej?- rozległ się niecierpliwy głos, zawsze niecierpliwej Phobe. Thalia westchnęła i po raz kolejny poprawiła swoje czarno krucze włosy.
- Już idę- odpowiedziała i chwyciła za swoją torebkę. Dziewczyny miały dzisiaj skoczyć na imprezę z okazji skończenia liceum.
- Czemu zawsze się tak wleczesz?
- Czemu zawsze narzekasz?- odszczeknęła i ruszyła w kierunku drzwi. Ta noc miała być dla nich niezapomniana i jak się później okazało była. Thalia i Phobe przybyły w połowie zabawy i przywitał je ogromny tłum ludzi nie tylko z ich liceum. Dziewczęta nie chcąc czekać ani chili dłużej ruszyły na parkiet i zaczęły zabawę. Takie klimaty odpowiadały Thalii. Alkohol, muzyka, faceci. Z każdą godziną pląsów dziewczyna robiła się coraz bardziej spragniona. W końcu podeszła do baru i zamówiła sobie drinka.
- Co taka dziewczyna robi w takim miejscu jak to?- rozległ się szept koło jej ucha. Odwróciła się i ujrzała przystojnego chłopaka, który miał jakoś ponad 20 lat.
- Oblewam skończenie liceum.- oznajmiła z uśmiechem. I tak zaczęła się ich rozmowa. Oczywiście nie obyło się bez kolejnych drinków. Kiedy wybiła pierwsza, wyprowadził ją z klubu i zawiózł ją do swojego mieszkania. Najpierw pozbył się jej ubrań, następnie swoich. Zaniósł ją do sypialni, ułożył na łóżku i kochał się z nią do rana. Wyszła zanim się obudził, zostawiając karteczkę ze swoim numerem telefonu. Nie zadzwonił.
                                                              ***
- Wiedziałam, że w końcu wpadniesz- zakpiła Phobe. Thalia zrobiła już parę testów ciążowych i każdy wykazywał wynik pozytywny. Thalia była w ciąży.- Przynajmniej wiesz kto jest ojciec?- skinęła głową. Ostatni raz uprawiała seks po imprezie z okazji zakończenia liceum. – A masz do niego numer?
- Nie, ale pamiętam gdzie mieszka – nie kłamała. Dotarła by tam z zamkniętymi oczami.
- Musisz do niego jechać. Chyba nie chcesz wychowywać sama tego bachora? – w ogóle nie chciała go wychowywać. Był najgorszą rzeczą jaka mogła jej się przytrafić. Nie zastanawiając się wyszła i pojechała do mieszkania tamtego chłopaka. O ironio, że nie pamiętała nawet jak miał na imię. Na szczęście to on jej otworzył.
- Co ty tu robisz?- warknął w jej stronę. W wahaniem podała mu siatkę gdzie były testy ciążowe. Patrzył na nie z niedowierzaniem.- To nie możliwe.
- Wszystko na to wskazuje. Ja też nie chcę mieć tego dziecka…
- Nie chcesz?- zapytał z nadzieją. Pokiwała głową.- To chodź. Zaraz coś na to poradzimy- zaprowadził ją do salonu i wykonał telefon, w którym wyjaśnił rozmówcy co jest grane i oznajmił, że chcieli zrobić aborcję. Nie miała mu tego za złe, gdyż to nie był głupi pomysł. Jego kolega przyjechał godzinę później z odpowiednim sprzętem. Musiała pozbyć się dolnej garderoby i położyć na stole w jadalni. Nie miała poczucia winy, że ten chłopak wyciąga z jej waginy ciało jej dziecka za pomocą szczypców. Czuła jedynie ból dolnych partii ciała  z powodu zabiegu oraz ulgę, że będzie mogła iść we wrześniu na studia.
Po kolejnej godzinie była w domu. Opowiedziała Phobe co zaszło, a  ta jej nie oceniała. Thalia mogła ze spokojem iść spać.
                                                         ***
- Chce pani zobaczyć syna?- zapytała pielęgniarka. Mimo, że Thalia widziała ciało dziecka, po przeprowadzonej aborcji i już więcej się nie kochała dziecko jakimś cudem zostało w niej , a gdy odkryła to było za późno na aborcję, więc musiała je urodzić. Był to chłopiec, którego nazwała Zayn. Zepsuł jej wszystko. Musiała na ten rok darować sobie studia, rodzice ją wydziedziczyli, Phobe nazwała ją dziwką i odwróciła się od niej jak reszta jej znajomych. Ojciec Zayn’a wyprowadził się i zniknął bez śladu. Thalia została sama nie licząc syna.
- Tak- odpowiedziała choć tak naprawdę nie chciała go oglądać. Tak jak się domyślała był bardzo podobny do ojca. Patrzył się na nią oczami, w których Thalia dostrzegła nienawiść choć było to nieprawdopodobne. On miał niecały dzień, jak mógł się tak na nią patrzeć? trzy dni później wróciła z nim do zapyziałej kamienicy. Weszła do małego mieszkania. Cały czas młody ją obserwował w ten przerażający sposób. – Przestań- powiedziała mimo, że on miał nie zrozumieć. – Idź spać- dalej ją obserwował. – Spij bachorze!- wrzasnęła, a malec się uśmiechnął szeroko. Zaraz, on przecież miał trzy dni! Nie mógł mieć takiego wyrazu twarzy jaki miał teraz! Tahlia się go bała. Kolejne parę dni były dla niej męczarnią. On wiedział , że próbowała go zabić. I on planował coś przeciwko niej. Zmęczona tym wszystkim poszła do łazienki, a tam wzięła pasek od szlafroku.  Zrezygnowana powiesiła się zostawiając syna z satysfakcją. Przyszedł po niego Nathaniel i zabrał go do siebie, ponieważ Zayn był przedstawicielem ciemności. 
-----------------
Mam nadzieję, że nie jest tak źle. Komentujcie :) Nn do środy 

2 komentarze:

  1. Święty! Mały Zayn psychopata xD Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, sama bym się bała takiego dziecka! hahah
    to musiało byś straszne :)
    Czekam na next.

    Dominika

    OdpowiedzUsuń