Zayn|
Rozdział 1
- Thalia, mogłabyś się pospieszyć z łaski
swej?- rozległ się niecierpliwy głos, zawsze niecierpliwej Phobe. Thalia
westchnęła i po raz kolejny poprawiła swoje czarno krucze włosy.
- Już idę- odpowiedziała i chwyciła za swoją
torebkę. Dziewczyny miały dzisiaj skoczyć na imprezę z okazji skończenia
liceum.
- Czemu zawsze się tak wleczesz?
- Czemu zawsze narzekasz?- odszczeknęła i
ruszyła w kierunku drzwi. Ta noc miała być dla nich niezapomniana i jak się
później okazało była. Thalia i Phobe przybyły w połowie zabawy i przywitał je
ogromny tłum ludzi nie tylko z ich liceum. Dziewczęta nie chcąc czekać ani
chili dłużej ruszyły na parkiet i zaczęły zabawę. Takie klimaty odpowiadały
Thalii. Alkohol, muzyka, faceci. Z każdą godziną pląsów dziewczyna robiła się
coraz bardziej spragniona. W końcu podeszła do baru i zamówiła sobie drinka.
- Co taka dziewczyna robi w takim miejscu jak
to?- rozległ się szept koło jej ucha. Odwróciła się i ujrzała przystojnego
chłopaka, który miał jakoś ponad 20 lat.
- Oblewam skończenie liceum.- oznajmiła z uśmiechem.
I tak zaczęła się ich rozmowa. Oczywiście nie obyło się bez kolejnych drinków.
Kiedy wybiła pierwsza, wyprowadził ją z klubu i zawiózł ją do swojego
mieszkania. Najpierw pozbył się jej ubrań, następnie swoich. Zaniósł ją do
sypialni, ułożył na łóżku i kochał się z nią do rana. Wyszła zanim się obudził,
zostawiając karteczkę ze swoim numerem telefonu. Nie zadzwonił.
***
- Wiedziałam, że w końcu wpadniesz- zakpiła
Phobe. Thalia zrobiła już parę testów ciążowych i każdy wykazywał wynik
pozytywny. Thalia była w ciąży.- Przynajmniej wiesz kto jest ojciec?- skinęła
głową. Ostatni raz uprawiała seks po imprezie z okazji zakończenia liceum. – A masz
do niego numer?
- Nie, ale pamiętam gdzie mieszka – nie kłamała.
Dotarła by tam z zamkniętymi oczami.
- Musisz do niego jechać. Chyba nie chcesz
wychowywać sama tego bachora? – w ogóle nie chciała go wychowywać. Był
najgorszą rzeczą jaka mogła jej się przytrafić. Nie zastanawiając się wyszła i
pojechała do mieszkania tamtego chłopaka. O ironio, że nie pamiętała nawet jak
miał na imię. Na szczęście to on jej otworzył.
- Co ty tu robisz?- warknął w jej stronę. W
wahaniem podała mu siatkę gdzie były testy ciążowe. Patrzył na nie z
niedowierzaniem.- To nie możliwe.
- Wszystko na to wskazuje. Ja też nie chcę
mieć tego dziecka…
- Nie chcesz?- zapytał z nadzieją. Pokiwała
głową.- To chodź. Zaraz coś na to poradzimy- zaprowadził ją do salonu i wykonał
telefon, w którym wyjaśnił rozmówcy co jest grane i oznajmił, że chcieli zrobić
aborcję. Nie miała mu tego za złe, gdyż to nie był głupi pomysł. Jego kolega
przyjechał godzinę później z odpowiednim sprzętem. Musiała pozbyć się dolnej
garderoby i położyć na stole w jadalni. Nie miała poczucia winy, że ten chłopak
wyciąga z jej waginy ciało jej dziecka za pomocą szczypców. Czuła jedynie ból dolnych
partii ciała z powodu zabiegu oraz ulgę,
że będzie mogła iść we wrześniu na studia.
Po kolejnej godzinie była w domu. Opowiedziała
Phobe co zaszło, a ta jej nie oceniała. Thalia
mogła ze spokojem iść spać.
***
- Chce pani zobaczyć syna?- zapytała
pielęgniarka. Mimo, że Thalia widziała ciało dziecka, po przeprowadzonej
aborcji i już więcej się nie kochała dziecko jakimś cudem zostało w niej , a
gdy odkryła to było za późno na aborcję, więc musiała je urodzić. Był to
chłopiec, którego nazwała Zayn. Zepsuł jej wszystko. Musiała na ten rok darować
sobie studia, rodzice ją wydziedziczyli, Phobe nazwała ją dziwką i odwróciła
się od niej jak reszta jej znajomych. Ojciec Zayn’a wyprowadził się i zniknął
bez śladu. Thalia została sama nie licząc syna.
- Tak- odpowiedziała choć tak naprawdę nie chciała
go oglądać. Tak jak się domyślała był bardzo podobny do ojca. Patrzył się na
nią oczami, w których Thalia dostrzegła nienawiść choć było to
nieprawdopodobne. On miał niecały dzień, jak mógł się tak na nią patrzeć? trzy
dni później wróciła z nim do zapyziałej kamienicy. Weszła do małego mieszkania.
Cały czas młody ją obserwował w ten przerażający sposób. – Przestań-
powiedziała mimo, że on miał nie zrozumieć. – Idź spać- dalej ją obserwował. –
Spij bachorze!- wrzasnęła, a malec się uśmiechnął szeroko. Zaraz, on przecież
miał trzy dni! Nie mógł mieć takiego wyrazu twarzy jaki miał teraz! Tahlia się
go bała. Kolejne parę dni były dla niej męczarnią. On wiedział , że próbowała
go zabić. I on planował coś przeciwko niej. Zmęczona tym wszystkim poszła do
łazienki, a tam wzięła pasek od szlafroku. Zrezygnowana powiesiła się zostawiając syna z
satysfakcją. Przyszedł po niego Nathaniel i zabrał go do siebie, ponieważ Zayn
był przedstawicielem ciemności.
-----------------
Mam nadzieję, że nie jest tak źle. Komentujcie :) Nn do środy
Święty! Mały Zayn psychopata xD Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńJejku, sama bym się bała takiego dziecka! hahah
OdpowiedzUsuńto musiało byś straszne :)
Czekam na next.
Dominika